środa, 29 października 2014

Czasem chciałabym być wysoką, długonogą blondynką...

...jednak kiedy przychodzi do podróżowania, wielbię swój nikczemny wzrost, który pozwala wygodnie umościć się na fotelu autokarowym. W piętnastej godzinie jazdy, kiedy kończą się pomysły na ułożenie ciała dające ulgę podkurczonym dotąd kończynom, chciałabym być jeszcze mniejsza, chudsza i krótkonoga.

Czasem chciałabym nie zasypiać w każdym pojeździe będącym w ruchu, ale podczas wielogodzinnej podróży te narkoleptyczne skłonności stają się prawdziwym darem losu.
Cenna umiejętność spania w pozycji kłębka
Zwinięta jak kot, przesypiam większość ośmiogodzinnego przejazdu z Siem Reap do Bangkoku i dwunastogodzinnego z Bangkoku do Krabi. Autobus powrotny z Kambodży jest dużo lepszy i lepiej klimatyzowany niż ten, którym jechałyśmy do Siem Reap. Przejście przez granicę przebiega błyskawicznie i tylko smród gnijącej ryby odciska pożegnalne piętno na wspomnieniach z Kambodży.

Autobus z Bangkoku do Krabi to już całkiem wysoki standard, chociaż wciąż daleko mu do luksusu, który spotkałam dwa lata wcześniej na trasie z Bangkoku do Chiang Mai. Jest jednak prawie pusty, co pozwala każdej na zajęcie dwóch miejsc i umoszczenie sobie wygodnego legowiska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz