poniedziałek, 27 października 2014

Khmerskie księżniczki (Angkor)

Angkor Wat jest największa i najbardziej znana świątynia w kompleksie Angkor (អង្គរ). Obowiązują do niego bilety jedno, trzy i pięciodniowe. My wybieramy opcję trzydniową i zwiedzamy zabytek według proponowanego przez Lonely Planet schematu małego (pierwszy dzień) i dużego (dzień drugi) koła.
Angkor Wat: jedno z bocznych wejść
Angkor Wat: scena batalistyczna
Angkor Wat: tancerze
Angkor Wat: panny, ale nie panny młode
Pierwszego dnia zwiedza się Angkor Wat i Angkor Thom, w skład której wchodzą świątynie Bayon, Bapuhon i Ta Prohm. Trasa drugiego dnia wiedzie przez świątynie: Preah Khan,  usytuowaną na sztucznym jeziorze Preah Neak Pean, Ta Som, Eastern Meabon i Pre Rup.

Bayon: panorama 
Bayon: wejście 
Świątynia Bayon 
Bayon: kamienne głowy
Bayon nad jeziorem 
procesja wokół Bayon
Gdyby ktoś miał tylko jeden dzień na zwiedzanie, zdecydowanie polecałabym mu Angkor Wat, Ta Prohm i Preah Neak Pean, a jeśli czas pozwoli - co swobodnie powinno zmieścić się w programie jednodniowej tuk-tukowej wycieczki - Bayon, Bapuhon i Pre Rup. Posiadacze biletu trzy bądź pięciodniowego, na pozostałe dni mogą sobie wypożyczyć rowery lub skutery i na własna rękę, zgodnie z upodobaniem, zwiedzić świątynie i świątynki ukryte w dżungli, nie wchodzące w skład standardowych tras.
Ta Prohm: front
Ta Prohm: wejście
Ta Prohm trawiona przez dżunglę
Staw Neak Pean
Preah Neak Pean
Tuk-tuk jest o tyle dobrym rozwiązaniem, że miejscowi doskonale orientują się w kompleksie, nie kluczą między świątyniami i znają godziny ich otwarcia. Jeśli podróżuje się w dwie, trzy osoby, jest to także najprawdopodobniej, najtańsza opcja przemieszczania się. Poza tym, przy odrobinie szczęścia można trafić na kierowcę posiadającego szeroką wiedzę o zabytku i ciekawie o nim opowiadającego. Tu karma dopisała nam średnio. Nasz kierowca był solidny i punktualny, ale niezbyt rozmowny. Z wielką jednak dumą obwoził nas po miasteczku, klucząc w plątaninie ulic, więc czułyśmy się jak prawdziwe księżniczki.
Miał być zachód słońca, a była tęcza
W porze deszczowej, spokojnie można sobie darować wschody i zachody słońca, które wpisane są w program standardowych tras, bo szansa na bezchmurne niebo o tej porze dnia, jest znikoma. Z drugiej strony rozpoczęcie zwiedzania około 6.00-7.00 pozwala uniknąć największego upału, który w kamiennych, nieocienionych ruinach potrafi dać się we znaki.
Wschód słońca też jakiś słaby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz