sobota, 1 listopada 2014

Zaginiony świat (wycieczka na cztery wyspy)

Jestem rybą! Nie tylko tą zodiakalną. Zawsze zazdrościłam chłopcu-rekinowi, który miał zarówno skrzela jak i płuca. Woda jest moim ulubiony żywiołem, kusi głębiną i uwodzi szumem fal na powierzchni. Nauka nurkowania wydaje się nieunikniona. Wysuwa się nawet na liście marzeń przed skok ze spadochronem.

Przygotowani do nurkowania
Nurkowanie bez sprzętu daje przedsmak tego, co oferują okoliczne wody. Maska i rurka pozwalają, z bezpiecznej odległości, podziwiać piękno podwodnego świata: ryby w neonowych kolorach przemykające między koralowcami, ukwiały, jak morskie kwiaty kołyszące się w rytm fal, jeżowce o długich kolcach płochliwie kryjące się między skałami i małże o wyglądzie waginy, nabrzmiałe pożądaniem ofiary.

Ryby tak małe, że niewielki byłby z nich pożytek na talerzu, kompletnie ignorują obecność człowieka. Zdają się wiedzieć, że te wielkie, niezgrabne stworzenia, z trudem poruszające się w wodzie, nie stanowią dla nich zagrożenia.

Wpływam w ławicę błękitno-srebrnych rybek. Rozgarniam rękami wodę, a małe ciałka rozstępują się przede mną jak kurtyna. Żywa zasłona zamyka się za plecami i oto znajduję się w środku migotliwego kręgu, który wiruje wokół mnie. Syreni śpiew kusił uszy antycznych marynarzy, mnie zwodzą widoki. Zawieszona w toni, okrążana przez ryby, tkwię w środku zaklętego kręgu i przez długie chwile zbieram siły by złamać czar i wypłynąć poza ławicę.
Nasz przewodnik jest świetnym pływakiem
Jednak morze zazdrośnie strzeże swoich skarbów. Piekącym bólem przebija bębenki śmiałków, którzy odważyli się zapuścić w odmęty. U niewprawnych nurków, to właśnie uszy, a nie płuca pierwsze cierpią z powodu głębokości. Po kilku chwilach braknie też oddechu i instynkt przetrwania wypycha intruza na powierzchnię.
Nic nie zdradza... 
...co kryje się w środku
Następny punkt wycieczki to Szmaragdowa Grota. Wysoki brzeg Koh Mook wyłaniający się z fal, na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od klifów dziesiątków okolicznych wysepek. Łódź zostaje na otwartym morzu, a my wpław zbliżamy się do kamiennej ściany, która otwiera się niskim korytarzem. Sklepienie zamyka się nisko nad naszymi głowami, a ciemność rozświetla tylko latarka przewodnika. Po kilkuset metrach widać światło, a sufit wznosi się. Jeszcze kilka ruchów ramion, a skalne ściany kończą się, stopy znajdują grunt. Przed oczami otwiera się widok na maleńką plażę ukrytą we wnętrzu wyspy. Gdyby chcieć kręcić kolejną część Jurassic Park, mógłby się on zaczynać właśnie tu.
Lunch ugotowała żona jednego z przewodników
Mieszkaniec tego domu lubi mieć daleko do najbliższego sąsiada

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz